poniedziałek, 30 września 2013

Balsam do stóp z wyciągiem z drzewa herbacianego Balm Balm

Witam:)

Jak doskonale wiecie, od dłuższego czasu z wielkim zadowoleniem stosuję m.in. pielęgnację naturalną. Korzystam z dobroci kosmetyków naturalnych, jak i organicznych. I tutaj, warto zwrócić uwagę na różnicę, między produktem organicznym, a naturalnym:

kosmetyk organiczny
  • musi zawierać co najmniej 95% składników pochodzenia organicznego - poza wodą,
  • w nazwie produktu widnieje słowo „organiczny”,
  • producent musi wyraźnie zaznaczyć, które składniki są pochodzenia naturalnego, jeżeli nie jest on w 100% organiczny.

kosmetyk naturalny
  • musi zawierać co najmniej 70% składników pochodzenia organicznego - poza wodą,
  • w nazwie produktu nie może pojawić się słowo „organiczny”, zamiast tego znajdziemy na nim opis „zawierający składniki organiczne”,
  • na produkcie musi zostać podana procentowa ilość składników organicznych,
  • producent musi zaznaczyć, które ze składników są pochodzenia organicznego i naturalnego, a które syntetycznego.

Bohater dzisiejszej notki jest w 100% kosmetykiem organicznym. Dodatkowo firma Balm Balm nie stosuje w swoich specyfikach wody, dzięki czemu ich produkty nie wymagają konserwantów - nawet naturalnych.
Balm Balm to wiodąca, brytyjska marka założona w 2005 roku przez Państwo Taylor. W składach występują przede wszystkim olejki naturalne, a zapachy pochodzą z olejków eterycznych. Firma pomyślała również o najmłodszych i wrażliwcach, a także o osobach z AZS czy egzemą. Można je stosować od stóp do głowy;).
Ogromnie mi się podoba uniwersalność i wielofunkcyjność balsamów Balm Balm.
Na przykład:
Do bezzapachowego balsamu możemy dodać ulubiony aromat:
Wystarczy zdjąć wieczko, podgrzać opakowanie, aż konsystencja zrobi się płynna i dodać jedną kroplę swojego ulubionego olejku eterycznego. Wymieszać końcówką łyżeczki, po ostygnięciu włożyć do lodówki aż zgęstnieje:)
Dodatkowo, wszystkie opakowania podlegają w 100% recyklingowi, a kosmetyki ani składniki, nie są testowane na zwierzętach.

Firma Balm Balm posiada certyfikat spełniający rygorystyczne kryteria środowiskowe - brytyjski Soil Association.




źródła:
http://storeko.pl/
http://balmbalm.pl/index.html 


A oto już nasz bohater:



 
 zdjęcia opracowane cyfrowo przeze mnie, elementy moje (by Strawberries Designs)


Producent:
Balsam do stóp Balm Balm z olejkiem eterycznym z drzewa herbacianego to skoncentrowana, wielofunkcyjna mieszanka naturalnych olejków i wosków (ze słonecznika, nagietka, jojoba) połączona z olejkiem eterycznym. Wygładzi, nawilży, zmiękczy i odżywi popękaną i zniszczoną skórę stóp, działając jednocześnie antybakteryjnie, dezodoryzując i odświeżając.

Skład:


czyli: mało shea, olejek ze słonecznika, wosk pszczeli, olejek nagietkowy, róża geranium olejek, olej jojoba, olejek aromatyczny z drzewa herbacianego - także skład, marzenie:)

Po tym przydługim wstępie, nie chciałabym się za wiele rozpisywać;) Ale przecież nie da się tak bez słowa...
Zatem balsam otrzymujemy w niewielkim, plastikowym, poręcznym słoiczku. Całość zapakowana jest w kartonik w kolorze etykiet na pojemniku. Te 30 ml gęstej, lekko żółtawej mazi, ma prawdziwy aromat drzewa herbacianego. Jeśli ktoś nie przepada za tym zapachem, nawet nie ma co po niego sięgać - wtedy warto skusić się na bezzapachowy. Mnie akurat odpowiada. Drzewo herbaciane przy okazji działania antybakteryjnego, dezodoryzuje, dlatego świetnie się przy stopach sprawdza. Brak wody (że już o silikonach, nie wspomnę) sprawia, że specyfik ma mniejszy poślizg, choć na tak gęsty produkt - dobrze się rozprowadza. I jeśli chodzi o moje stopy, niewystarczające nawilżanie. Dlatego osobiście używam go, jako uzupełnienie pielęgnacji stóp. Po aplikacji, stopy są gładkie i mniej się pocą. Wyczytałam, że nadaje się do pielęgnacji skórek. Wystarczy nałożyć troszkę balsamu na skórki i paznokcie, odczekać kilka minut, a następnie odsunąć skórki patyczkiem. Balsam zmiękczy nasze skórki, a przy okazji, odżywi paznokcie. Muszę tego spróbować:) Myślę, że spokojnie kupię ponownie, bo specyfik jest tego warty. Także Wam, śmiało mogę polecić, nie tylko ten konkretny balsam, ale również inne produkty Balm Balm - w szczególności miłośnikom naturalnej pielęgnacji:)

Cena: ok. £6.00 / ok. 30zł

Znacie firmę Balm Balm, używaliście jakieś ich produkty?
Mam jeszcze do Was pytanie w temacie zdjęć. Jak zwróciliście uwagę, zaprezentowałam je inaczej niż zwykle. Mnie się jednak wydają za bardzo sztuczne. A czy Wam taka forma prezentacji kosmetyków się podoba?

edit:
Jeśli z jakiś powodów nie czujecie się na siłach oceniać zdjęć w komentarzach, proszę wypełnijcie ankietę (po prawej na pasku bocznym) anonimowo. Pozwoli mi to poznać Wasze zdanie i podjąć decyzję. Dziękuję:)

pozdrawiam


dostępne także na: Przepis na Kobietę

czwartek, 26 września 2013

Off topic - 50 faktów o mnie

Witajcie:)

Na wielu Waszych blogach spotkałam się z 50 faktami o sobie. Spodobało mi się, bo jakoś fajnie dowiedzieć się czegoś więcej, o osobie, którą czytam, czy podczytuję. Pomyślałam, że i ja przedstawię kilkadziesiąt faktów o mnie i z mojego życia. Chciałabym, byście mnie bliżej poznali, choć pewnie dalekie to jest od spotkania "face to face"... Jeśli macie czas i ochotę to zapraszam. Startujemy:
  1. W podstawówce myślałam, by zostać stewardessą, ale brak iskry bożej w kwestii  językowej zniweczył moje plany, bo jako dziecko z lataniem nie miałam problemów.
  2. Za to, jako dziecko byłam uczulona na: osy, bąki i pszczoły, a kiedy mnie któreś ukąsiło, lądowałam na pogotowiu lub w szpitalu.
  3. Wiem, że w życiu nie ma miejsca na sentymenty, ale bywam sentymentalna.
  4. Lubię biedro nki i chyba do końca życia będę darzyła sentymentem:)
  5. W liceum się nie uczyłam, a nigdy nie byłam na tyle zdolna, by bez nauki mieć same piątki, więc miałam nie lada kłopoty. Praktyczną naukę rozpoczęłam na studiach;)
  6. W wieku licealnym byłam idealistką. Wierzyłam, że zmienię świat. Jak się okazało, musiałam się dostosować, by "przeżyć".
  7. Mam swoje ulubione liczby, których używam w różnych sytuacjach.
  8. Pakując w sklepie zakupy, segreguję je rodzajami, np. drogeria - jedna torba, mrożonki - kolejna etc.. Nie chcielibyście stać za mną w kolejce do marketowej kasy;)
  9. Zawsze lubię mieć kolejną rzecz w zapasie. Kiedy używamy pasty, następna musi stać w szafce. Płyn do naczyń w użyciu, nowy czeka na swoją kolej...
  10. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam.
  11. Ponoć, mam śmiech, jak kojot - nie wiem, bo kojota nawet na oczy nie widziałam. Ale faktem jest, że kiedy się śmieję, wszyscy dookoła rechoczą;)
  12. Jestem okropnym leniwcem, ale jak ruszę, to pracuję, jak najęta.
  13. Kiedy pierwszy raz oglądałam "Zieloną milę", ryczałam, jak bóbr. Gdyby nie fakt, że się wstydziłam kolegów, z którymi oglądaliśmy, bym wyła.
  14. Mam wyczucie rytmu i lubię tańczyć.
  15. Na ostatnich wczasach zdobyłam II miejsce w karaoke, choć uwierzcie, "słoń mi nadepnął na ucho";)
  16. Umiem i lubię gotować, jednak malutka kuchnia skutecznie mnie do tego zniechęca.
  17. Około 6 lat temu poznałam digital scrapbooking. Na początku tylko robiłam scrapy. Z czasem zaczęłam projektować. A teraz mam sklep internetowy w tym temacie.
  18. Żyję w niejakiej sprzeczności. Pokochałam naturalne kosmetyki i od kilku miesięcy używam z powodzeniem, ale palę:(. Mam pełną świadomość popełnianego błędu, jednak brakuje mi siły, by to rzucić w diabły - na razie przynajmniej.
  19. Jak byłam w ciąży, nie mogłam patrzeć na papierosy i mięso. Sam zapach przyprawiał mnie o mdłości. Jedyne co mi wchodziło to: kakao, ciemne pieczywo, pomidory i ogórki świeże.
  20. Kiedy nasze dziecię zrobiło drugą kupę, mąż rozłożył komputer na części pierwsze, bo poczuliśmy zapach spalenizny i myśleliśmy, że sprzęt poszedł;) Zorientowaliśmy się, kiedy dotarliśmy do źródła, z czasem intensywniejszego "smrodku"...
  21. Często rozbawiam mojego synka, bo uwielbiam, jak się w głos śmieje.
  22. Na porządku dziennym (w sumie wieczornym) jest tulenie, gniecenie i całowanie, (przeplatane rozmowami) mojego syna. Niedawno mi powiedział, że jestem "całuskowy potwór";)
  23. Lubię porządek, ale nie przepadam za sprzątaniem.
  24. Mam alergię na trawy, chwasty  i grzyby pleśniowe. Mąż na trawy i sierść kota, a syn na roztocza.
  25. Jestem kawoszem - najbardziej lubię latte, kawę mrożoną i rozpuszczalną z mlekiem.
  26. Nie lubię zwykłej herbaty, bo teina mi szkodzi - jest mi po niej niedobrze. Moją jedyną ukochaną, jest herbata rooibos z miodem i wanilią z Biedronki. Jak jestem w Pl, robię jej spory zapas.
  27. Nie słodzę kawy i herbaty.
  28. Gdybym tylko mogła, codziennie jadłabym pizzę, ale tylko z Pappa Jonh's.
  29. Mam dwa zawody wyuczone - technik ochrony środowiska i socjolog, w trzecim pracuję - designerka scrapbookingowa;)
  30. Wolę "żywą" książkę niż e-booka.
  31. Dzięki mężowi, jestem na bieżąco z nowinkami technicznymi i względnie się wśród nich poruszam.
  32. Nigdy nie złamałam sobie żadnej kości, raz tylko zwichnęłam palec.
  33. Nie przepadam za uprawianiem sportów, ale połączenie tańca z ćwiczeniami, typu Zumba, jest fantastyczne.
  34. Kilka razy udało mi się coś wygrać. Największą zdobyczą była pralka Indesit za najlepsze hasło reklamowe płynu Lenor.
  35. Miałam w swoim życiu przyjemność, zamienić kilka zdań z: Januszem Rewińskim, Krzysztofem Tyńcem i Kazikiem Staszewskim (Kult) - z Kazikiem to największe przeżycie:).
  36. Mam bzika na punkcie zakupów kosmetycznych, ale o tym wiecie:)
  37. Jestem fanką promocji i rabatów, pomijając te, gdzie jest napis Promocja, a  cena taka, jak zawsze.
  38. Preferuję skórzane obuwie (być może to wynik problemów ze stopami) i torebki.
  39. Często do siebie gadam i to nie tylko za kierownicą. Śmiać mi się chce, kiedy coś chlapnę, a przechodzień z naprzeciwka rzuca mi pełne konsternacji spojrzenie...
  40. Bywam wredna i złośliwa.
  41. Jestem choleryczką i szybko się denerwuję.
  42. Mam swoje zdanie i potrafię je bronić.
  43. Jak mi się coś nie podoba, to o tym mówię, choć częściej, niż kiedyś stosuję zasadę z powiedzenia: "Milczenie jest złotem".
  44. Wolę srebro niż złoto;) Ze złota, noszę tylko pierścionek zaręczynowy i obrączkę, ale wcale by mi nie wadziło, gdyby były srebrne;)
  45. Uważam, że jak się  chce, wiele można w życiu naprawić.
  46. Nie rozumiem i nie trawię hipokryzji i obłudy.
  47. Nie lubię latać - u góry mam poczucie zatrzymania czasu, a po locie boli mnie głowa.
  48. W krótkich fryzurach nie jest mi do twarzy, dlatego hoduję włosy długie, choć i tak najczęściej upinam do góry.
  49. Nie noszę długich paznokci, bo przeszkadzają mi w codziennych czynnościach.
  50. Mimo wszystko, lubię swoje stopy:)

Uff, mam nadzieję, że przebrnęliście i po tych faktach, mnie hurtowo nie opuścicie;)
Pozdrawiam.

poniedziałek, 23 września 2013

Mały haul

Cześć:)

Dzisiejszego wieczoru, pokażę Wam moje drobne zakupy, które, jak zawsze, poczyniłam z nie małą satysfakcją:) Jak ja kocham nabywać kosmetyki! Już sama nie wiem czy mieszczę się w pojęciu osoba normalna;) Zatem, zaczynamy:




Pierwsze zdobycze, zamówiłam drogą internetową. Na stronie firmy Zao. Mówiąc szczerze miałam pewne obawy dotyczące opakowań bambusowych. Sądziłam, że będą toporne, skoro to drewienko. Nic podobnego! Są tak delikatne, jakby zwiewne, bambus jest cieniutki i całość wygląda estetycznie, a nie ciężko. I tak od lewej:

  • upatrzony już czas temu róż do policzków nr 323 Dark Purple,
  • obok, pomadka matowa w kolorze brudnego różu o nr 462 Old Pink,
  • i pędzel do różu - już wiem, że jest świetny:)



Powyższe produkty to w większości zakupy z TK Maxxa, którego na marginesie uwielbiam. Jakie tam cuda można dostać za nieco więcej niż groszki:) I tak od lewej:

  • maska do włosów greckiej marki Korres,
  • odżywka do włosów nadająca blask  Phytorelax Macadamia Oil Complex,
  • szampon do włosów Savonnerie,
  • ostatni produkt, zakupiony w moim ulubionym sklepie internetowym - Naturisimo - Skin Food krem intensywnie odżywiający do skóry przesuszonej Weleda, nabyłam go z myślą o moich stopach.

Myślicie, że zwariowałam? Piszcie kochani, o czym chcecie poczytać w pierwszej kolejności i czy znacie te produkty...
Tymczasem miłej nocy i kolorowych snów:)

piątek, 20 września 2013

Relaksujący balsam do stóp Pat&Rub

Witam serdecznie:)

Jak to miło, że już weekend:) Od razu człowiek nabiera innego nastawienia do życia;) Też tak macie? Jakaś nieprzemożona siła mnie dziś nakłoniła do tego posta. Od dłuższego czasu się zbieram, by Wam o czymś opowiedzieć. Nie zdziwicie się, gdy napiszę, że chodzi o kosmetyk;) Oczywiście tytuł już wszystko zdradził, zatem przedstawiam Wam Balsam relaksujący od Pat&Rub:




Producent:
Balsam do Stóp z serii Relaksującej przynosi ukojenie dla stóp i regeneruje skórę. Wreszcie koniec kłopotów, dzięki temu kosmetykowi naturalnemu poradzisz sobie z szorstką i suchą skórą stóp. Balsam doskonale sprawdza się również w pielęgnacji kolan i łokci.
Balsam do Stóp PAT&RUB odnawia oraz regeneruje skórę spierzchniętą i popękaną. Usuwa twardy naskórek, wygładza, nawilża i ujędrnia. Łagodzi podrażnienia. Olejek z trawy cytrynowej działa łagodząco i oczyszczająco.


Skład:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Glycerin, Camellia Sinensis (Green tea) Leaf Extract, Butyrospermum Parkii, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, Cetearyl Alcohol, Salvia Officinalis (Sage) Oil, Cetearyl Glucoside, Stearic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum, Sodium Phytate, Allantoin, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalene, Retinyl Palmitate, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Citral, Geraniol, Limonene, Linalool

Wiadomo, stopy nie pies i też należy o nie dbać. Tym bardziej, że to one przenoszą cały nasz ciężar w te i we te. I myślę, że zasługują na poczciwą pielęgnację, nie tylko latem, kiedy stroimy je do sandałów czy innego odkrytego obuwia. Lubię dbać o moje stopy. Przynajmniej raz w tygodniu ścieram je tarką. Rzadziej stosuję pilingi. Jednak codziennie nawilżam. Stopy odwdzięczają się. Od pewnego czasu używam właśnie tego naturalnego balsamu z Pat&Rub.
100 ml specyfiku mieści się w poręcznej butelce. Wygodna, pięknie i co ważne trwale opisana. Wygląd zachowuje od początku do końca, co jak już wiecie lubi:). Praktyczna pomka, pozwala na odpowiednią aplikację kremu.


Balsam jest biały i ma stosunkowo gęstą konsystencję. Mimo bogactwa wspaniałych, naturalnych komponentów jest lekki. Pięknie rozprowadza się na stopach i błyskawicznie wchłania. Sprawia, że stopy zostają nawilżone i odżywione. A do tego cudowny, świeży, cytrynowy aromat! Mimo iż specyfik zawiera trawę cytrynową i kokos, na pierwszy i główny plan wysuwa się zapach trawy, kokosu to tam raczej nie czuję. Jednak wcale mi to nie przeszkadza, bo zapach jest naprawdę bardzo przyjemny, a to potęguje przyjemność stosowania. Nie wiem tylko, czy gdybym nie dbała o stopy, jak dbam, kosmetyk poradziłby sobie równie dobrze... Bynajmniej jestem z niego ogromnie zadowolona i na pewno z radością kupię ponownie. Takie produkty preferuję. Estetyka, wygoda w użyciu, piękny zapach i pożądane działanie. A zatem pełen relaks. Nic dodać, nić ująć:)

Cena: 37 zł - promocja

Mieliście ten balsam? Jak Wam się podoba? A macie inne sprawdzone produkty do stóp? Piszcie, jestem bardzo ciekawa:)

dostępne także na Przepis na Kobietę

poniedziałek, 16 września 2013

Sierpniowe denko

Cześć:)

Jak Wam minął ten ponury weekend?
Zdaję sobie sprawę, że już połowa września i większość z Was dawno opublikowała swoje sierpniowe zużycia. No cóż, ja dopiero dziś z tym do Was przychodzę. I o dziwo, wcale nie jest tego za dużo, ale zawsze coś:) Startujemy:


Okropna ta fotka jakościowo:( Przepraszam...

Zielony - produkty, do których wrócę bądź wróciłabym, gdybym nie przeszła na naturę.
Pomarańczowy - takie sobie specyfiki, nie jestem pewna, czy kupię ponownie.
Czerwony - nie kupię.

1. Dezodorant Yves Rocher - w sumie nie najgorszy, za to mało wydajny. Zapach przyjemny. Jednak nie wiem, czy bym do niego wróciła.

2. Szampon Yves Rocher - niby produkt eco, jednak zawiera nieprzyjazne, chemiczne składniki. Dlatego do niego nie wrócę. Gdybym jednak pozostała przy zwykłych kosmetykach kupiłabym ponownie. Bardzo dobrze myje i odświeża włosy. Przyjemna konsystencja i zapach. To dobry produkt i z czystym sumieniem polecam.

3. 7 Day Scrub Cream Rinse-Off Formula - myślę, że nie warty. Zapraszam tutaj na recenzję.

4. Płyn do higieny intymnej Femfresh - bardzo fajny. Nie zawiera mydła. Delikatnie pachnie pachnie i delikatnie pielęgnuje. Cena śmiesznie niska. Warto.

5. Givenchy, próbka zapachu Dahlia Noir - przyjemny zapach, jednak mam swoich faworytów:)

6. Tonik do twarzy Yves Rocher - produkt godny uwagi, choć bez fajerwerków. Spełniał swoje zadanie.

7. Lawendowy płyn do kąpieli dla dzieci Jason Natural - świetny płyn. Genialne opakowanie, zwłaszcza otwieranie butelki. Przyjemny zapach, nie wysusza skóry dziecka.

8. Nawilżająca maseczka do twarzy Yves Rocher - bardzo przyjemny zapach i ogromna radość użytkowania. Świetnie nawilża twarz. Bardzo ją polubiłam, z powodów oczywistych nie kupię.

9 i 10.  Próbki scrubów z Pat&Rub - cóż, po takiej ilości nie mogę wiele na ich temat powiedzieć. Jedyne co, to pięknie pachną. Nie wiem czy bym kupiła.

11. Próbka męskiego szamponu Pat&Rub - i tutaj podobnie. Przyjemny w użyciu, jednak po jednorazowym zastosowaniu trudno powiedzieć coś więcej - info zaczerpnięte z relacji małża:)

12. i 13. Sole do kąpieli Lavera - genialne! Pierwsza mleko i miód, druga o zapachu róży. Wkrótce recenzja:)

Znacie coś z powyższych produktów?

Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia:)

środa, 11 września 2013

Revitalising Cellular Radiance Serum │A'kin

Witajcie:)

Po ostatnich chwalipięctwach zakupowych, przyszedł czas na przedstawienie Wam kolejnego, czysto naturalnego produktu. Jest to serum "Komórkowy Blask" marki A'kin - australijska firma z siedzibą w Sydney.



Producent:
Akin Cellular Radiance Serum zawiera silną kombinację, 6 czystych, bardzo bogatych certyfikowanych ekologicznych ekstraktów przeciw-starzeniowych. Wszystkie są wydobywane przez najnowsze metody. Proces odbywa się w bardzo niskich temperaturach (bez chemii), aby zachować delikatne substancje czynne roślin.
To naturalne serum jest bogate w przeciw-utleniające ekstrakty, które pomagają chronić skórę, walcząc ze szkodliwymi wolnymi rodnikami. Efektem jest napięta, rozjaśniona i ożywiona skóra.

Do wszystkich typów cery, w tym wrażliwych i delikatnych.

Skład:



23 ml serum otrzymujemy w brązowej buteleczce z pipetką, co bardzo ułatwia aplikację specyfiku. A całość zamknięta jest w kartonowym pudełeczku, na którym widnieje dokładny opis produktu, skład i sposób używania.
Kosmetyk to nie za gęsta, oczywiście oleista ciecz o żółtawym zabarwieniu i przyjemnym, delikatnym zapachu.



Używam produktu od dobrych kilku miesięcy, stosując kilka kropel, każdego wieczora (z niewielkimi wyjątkami, np. wakacje - sama nie wiem czemu go nie zabierałam, bo opakowanie nie duże i poręczne;)), na twarz, szyję i dekolt. Wcale go nie żałuję, a mam jeszcze ciut mniej niż połowę buteleczki. Jest po prostu mega wydajny. Po nałożeniu serum, aplikuję krem na noc. 
Skład ma wymarzony, co teraz ma dla mnie ogromne znaczenie. I najważniejsze z całej opowieści, to oczywiście działanie. Po zastosowaniu specyfiku, moja skóra jest świetnie nawilżona, ujednolicona, rozświetlona, nie do końca mam jednak pewność, czy napięta. Ale budząc się rano, nie mam poczucia ściągnięcia czy suchości. Twarz jest gładka i przyjemna w dotyku. Biorąc pod uwagę cenę i działanie oraz wydajność, z czystym sumieniem gorąco Wam polecam produkt. Nie  wiem, co prawda, czy w Polsce jest dostępny. Na pewno można go znaleźć w sprzedaży internetowej. Swój zakupiłam w ulubionym sklepie Naturisimo, skąd kosmetyki rozsyłane są na cały świat. Teraz na eBayu widzę korzystną cenę: http://www.ebay.co.uk/itm/A-kin-Pure-Radiance-Rosehip-Oil-23ml-/390655861983?clk_rvr_id=519516025972

Cena: ok. £16 w promocji/ ok. 80 zł
           regularna ok.  £23/ 115 zł

Jak Wam się podoba produkt? Miałyście to serum? A może używacie inne, świetne serum, jestem bardzo ciekawa:)

notka dostępna także na Przepis na kobietę


wtorek, 10 września 2013

Nowości z Pl

Witam:)

Jak obiecałam przychodzę do Was z kilkunastoma nowościami, które zapełniły moją szafę:) Jeśli jesteście gotowi na tę podróż, zapraszam:



Będąc w Polsce z radością odwiedziłam Rossmana, w poszukiwaniu naturalnej Alterry. Co mnie zdziwiło, w jednym Rossmanie było tego, jak na lekarstwo dosłownie. Jednak w drugim mogłam dać upust swoim potrzebom. Produkty często się dublują (na zdjęciu pojedyncze sztuki), jednak ceny wręcz zabawne.  I tak od lewej:
  • żel do kąpieli,
  • dezodorant w kulce x2,
  • odżywka do włosów x2,
  • krem aloesowy na noc,
  • odżywka do włosów travel size,
  • żel do kąpieli travel size,
  • chusteczki oczyszczające x4,
  • Babydream płyn do kąpieli - szczerze mówiąc myślałam, że to oliwka w rozmiarze XL, w domu się zorientowałam, że płyn, ale się na pewno przyda:)
  • dezodorant w sprayu x2,
  • masło do ciała,
  • krem do rąk,
  • krem do twarzy na noc z orchideą,
  • i peeling do ciała - na zdjęciu nie ma, bo się do niego schował skubaniec;)

Jeszcze będąc w UK poczyniłam internetowe zakupy, które grzecznie na mnie czekały u mamy, do mojego przybycia:)
Pierwsze w e-naturalne:



 od lewej:
  • maseczka anty-aiging do twarzy - gotowy zestaw,
  • ekstrakt z kawy,
  • hydrolat jaśminowy,
  • olej kokosowy - był gratis,
  • korund - także gratis,
  • płyn micelarny

A drugie w Skarbcu Natury. Bardzo udane i niezwykle miłe zakupy. Wiele promocji i dobre ceny. To zwróciło moją szczególną uwagę na ten sklep. Paczkę pakował mi Pan Tadek i zrobił to perfekcyjnie. Nic nie miało prawa ulec zniszczeniu. Z czystym sumieniem polecam Wam tam zakupy. A to co w Skarbcu nabyłam, poniżej:




  • balsamm do ciała dr Huschka,
  • odżywka do włosów (się schowała) Logona,
  • szamopn Neobio,
  • maseczka anti-aging Luwos,
  • dezodorant Neobio,
  • biała glinka w kremie Logona,
  • w tyle rękawica Kessa,
  • mydło w płynie Lavera,
  • zmywacz do paznokci Sante,
  • żel do kąpieli Born To Bio - skusiły mnie te truskawki:),
  • wytęskniony pierwszy mój Savon Noir z olejkiem arganowym,
  • delikatny krem do twarzy Logona,
  • pałeczka kąpielowa

Z wielką przyjemnością odwiedziłam w naszym Fokusie Organique. Choć tutaj, uwaga, nacięłam się. Między innymi kupiłam peeling do twarzy, który, jak się potem okazało zawierał paraffinum liquidum i inne tego typu świństewka. Jak tylko się zorientowałam poleciałam zwrócić produkt, na szczęście nie było z tym problemu. Przyznam  jednak, że byłam zaskoczona. Okazało się, że tylko część produktów jest naturalna (mam nadzieję, że większa) i są oznakowane symbolem "save formula", a reszta niestety w składzie przypomina zupę chemiczną. Także z Organique ostrożnie.
Oczywiście poczyniłam także udane zakupy:


od lewej:
  • ponoć świetne woski yankee candle, pierwszy raz je mam i dopiero użyję, mam nadzieję, że się polubimy,
  • musujące kule do kąpieli o nieziemskich aromatach - akurat była na nie promocja. Jak się kupiło 3, to 4 była gratis:),
  • mus do kąpieli, który porwał mnie zapachem, opakowaniem i w ogóle wyglądem - ciekawa jestem jak się sprawdzi w działaniu:),
  • mydełko oliwne Aleppo z olejem laurowym,
  • a w prezencie dostałam to zielone mydełko glicerynowe:)

Na pewno się z Wami podzielę, w jakimś rozdaniu. Bądźcie cierpliwi i wypatrujcie:)

A jak Wam się podobają nowe nabytki? Miałyście coś z tego? Sprawdziło się? O czym byście chcieli poczytać w pierwszej kolejności? Piszcie, bo jestem ciekawa;)

pozdrawiam serdecznie!

środa, 4 września 2013

Powrót i 7 day scrub cream Clinique

Witajcie kochani:)

Ależ się za Wami stęskniłam. Tak, długo nie widzieliście notek i mnie na swoich blogach. Podyktowane to było najpierw wizytą gościa z Pl, a następnie naszą wizytą w Pl, połączoną z weseliskiem mojej siostry. Było cudownie:) Niezwykle miło spędzony czas. I choć mnie nie było, czasem po cichutku do Was zaglądałam i w locie podczytywałam, choć nie zawsze udało mi się zostawić po sobie ślad.  Chcę Wam ogromnie podziękować, za to, że o mnie nie zapomnieliście. Że zaglądacie i pamiętacie. Jest to niezwykle miłe i motywujące. Wielki buziak!
A wkrótce pokażę Wam moje wspaniałe skarby z Polski, ale to jeszcze chwilka, bo dopiero do mnie dotrą w paczce. Podczas mojej nieobecności spotkała mnie także niewątpliwa radość wygrania rozdania na blogu Eco świat i nie tylko:) - paczuszka już dotarła pod wskazany adres, teraz z całą resztą jest w drodze do UK - dziękuję.
Tymczasem dziecię dziś rozpoczęło szkołę, a ja powoli wracam do codziennych obowiązków i przyjemności:) Wracam do swojego rytmu pracy, blogowania, komentowania, wyczytywania ciekawostek. Zresztą lato ma się także ku schyłkowi, a jak wiadomo zimno sprzyja częstszemu przesiadywaniu w domu i przed kompem.
Na dobry początek mam dla Was recenzję kolejnego nienaturalnego kosmetyku Clinique. Jest to peeling do twarzy 7 day scrub cream. Otrzymałam go wraz z zakupem wcześniej, tutaj opisywanego kremu na noc tejże marki. Opakowanie niepełnowymiarowe, acz wystarczyło w zupełności.


Producent:
7 Day Scrub Cream Rinse-Off Formula - rozpuszczalny w wodzie krem-peeling do codziennego stosowania. Delikatny krem do spłukiwania oczyszczający i wygładzający skórę oraz redukujący delikatne zmarszczki. Przeznaczony do każdego typu skóry. Pozostawia skórę idealnie czystą. Chroni przed powstawaniem wyprysków. Umożliwia bardziej efektywne nakładanie kosmetyków do makijażu.

Skład: aqua purificata, tridecyl stearate, tridecyl trimellitate, dipentaerythrityl hexacaprylate/hexacaprate, butylene glycol, glyceryl stearate, cocos nucifera, caprylic triglyceride, polyethylene, cetearyl alcohol, ceteareth-20, sorbitol, isocetyl stearate, bisabolol, disodium cocoamphodipropionate, oleth-10 phosphate, tea-carbomer, stearyl alcohol, disodium edta, phenoxyethanol, imidazolidinyl urea, methylparaben, ethylparaben, propylparaben, butylparaben

Niewielka tuba, zamykana na klik okazała się wygodna w aplikacji kosmetyku na dłoń. Opakowanie estetyczne, przyjazne dla oka. Napisy nie schodzą po kontakcie tuby z wodą, co lubię - do końca ładnie i czytelnie:)
Scrubu używałam mniej więcej raz w tygodniu. Jak dla mnie to mocny zdzierak, dlatego koniecznością było rozprowadzanie go z wodą i w takiej postaci delikatne masowanie  twarzy. Czasem jeszcze dodawałam wody, gdyż wydawał mi się niezwykle silny, momentami aż tępy. Bardzo ładnie z nią współpracował. Faktycznie kremowa konsystencja, świetnie się rozprowadza po twarzy. Bez problemów zmywałam letnią wodą. Cera pozostawała gładka. Jednak według mnie bez szału, fajerwerków i łagodzenia zmarszczek. Tak normalnie, jak po peelingu przystało. Trudno mi powiedzieć czy polecam. Na pewno jest bardzo wydajny, ale czy wart swojej ceny? (za 100 ml zapłacimy ok. 80zł), na to nie potrafię udzielić odpowiedzi. I nawet nie będę próbowała, bo już do mnie leci w 100% naturalny Savon Noir z olejem arganowym:) - a to ponoć fantastyczny peeling enzymatyczny. Już nie mogę się doczekać...

Miałyście peeling z Clinique?

Ps. Już niebawem wyniki rozdania, zaglądajcie:)

pozdrawiam jeszcze upalnie

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *