sobota, 30 listopada 2013

Mikołajki z Tonią

Witajcie serdecznie!

Zupełnie przypadkowo i spontanicznie ugadałyśmy z Tonią Mikołajki. Tonia, to niesamowicie uczynna i bezinteresowna osóbka, która prowadzi bloga Tonia kosmetycznie. Przygotowania nasze były przezabawne. Niby dyskretnie podpytywałyśmy się, co która preferuje, o czym marzy i co lubi... Wreszcie, kiedy skompletowałyśmy paczuszki nastąpiły wysyłki:) I moi drodzy w najśmielszych marzeniach sennych nie oczekiwałam tak cudownego Mikołaja z DE! Zaskoczył mnie całkowicie, zachwycił i wreszcie rozłożył na łopatki, ukazując moim oczom same cudowianki, a w tym moje [już śmiało mogę to powiedzieć;)], ukochane Alverde... Sami zobaczcie:


Od lewej:
  • Weleda, próbka żelu do kąpieli,
  • krem do rąk dr. Scheller
  • dwa masełka Alverde, każdy po 50 ml,
  • maseczka do twarzy Cattier,
  • szampon i odżywka Luvos,
  • cudowny pożeczkowy żel Alverde,
  • nagietkowa emulsja do twarzy Alverde,
  • ampułki Terra Naturi,
  • rozświetlacz Alverde,
  • próbka żelu Alverde,
  • cudowne lusterko Alverde.

Podoba się? Mnie przeogromnie, ale nie myślcie, że to koniec. Co to, to nie;) Proszę, ciąg dalszy relacji przed Wami:




Od lewej:
  • żel do kąpieli The Body Shop,
  • olejek łopianowy przeciw wypadaniu włosów,
  • pasta do zębów Logona,
  • niesamowicie świątecznie pachnący cynamonem i czereśniami żel Alverde,
  • próbka kremu do rąk Alverde,
  • pomadka Alverde,
  • świetnie trafiony róż do policzków Alverde,
  • maseczki do twarzy Terra Naturi,
  • maseczki Luvos,
  • maseczka dr. Scheller,
  • lakier Benecos.

Szalony ten Mikołaj:) I wszyściuteńko naturalne. Pięknie opakowane. Tonia zadbała też o moją figurę;) i dołączyła tak pyszne czekoladowe cukierasy, że zniknęły w dwa dni w otworach jamochłonów i nie dotrwały do sesji zdjęciowej - nawet nie miały takiej szansy hehe

I co? I to jeszcze nie koniec! Czuję się powoli zażenowana... Ale ta niesamowita persona dosłała mi jeszcze to:




Ponoć genialna pasta wybielająca Dabur i [O bosze!] no tak cudniaście pachnące masełka, że tylko jeść, jak krem:)

Część już oczywiście używam z powodzeniem, jak np. róż, rozświetlacz... Maseczki ustawione w kolejce, a ten żel czereśniowo-cynamonowy oficjalnie zajął miejsce na wannie, a ja rozmyślam o rozkosznych kąpielach z nim w roli głównej:)

Tonia,  nie wiem co powiedzieć, brakuje mi prostych słów. Serdecznie, ogromniaście, jak najwyższa góra na świecie i najdłuższa rzeka, dziękuję za tak wspaniałe Twoje Mikołajowe serducho!

A Wam kochani życzę równie "zwariowanych" i serdecznych Mikołajów!

wtorek, 26 listopada 2013

Płyn micelarny do demakijażu AA Eco

Witajcie:)

Tak, tak wiem... Minęło nieco czasu... Ale jak się gości przyjaciół i szaleje, to niestety potem trzeba nadrobić nieco pracy;) Teraz już powinno iść gładko. Dzięki serdeczne, że o mnie pamiętacie - to jest bardzo miłe:) A teraz już do rzeczy... Czas na opis tytułowego produktu, jakim jest Oceanic, AA Eco, Płyn micelarny do demakijażu oczu i twarzy do cery suchej i wymagającej regeneracji z winogronem - dłuuuuugaśna nazwa;)


 



Producent:
Płyn micelarny z organicznym wyciągiem z pestek dyni tonizuje i delikatnie, lecz skutecznie usuwa makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia skóry. Organiczny olej z pestek winogron chroni skórę przed działaniem wolnych rodników, skutecznie wygładza i uelastycznia naskórek. Bisabolol redukuje podrażnienia i zaczerwienienia, zaś betaina cukrowa zapewnia intensywne nawilżenie.
Kosmetyki AA ECO zawierają składniki pochodzenia naturalnego. Zostały pozbawione substancji alergizujących (m.in. olejków eterycznych, parabenów i innych konserwantów, oleju mineralnego i pochodnych ropy naftowej, silikonów, alkoholu, glikolu propylenowego, syntetycznych barwników i kompozycji zapachowej.

Skład:
Aqua, Glycerin, Betaine, Parfum, Polyglyceryl-4 Caprate, Vitis Vinifera Seed Oil, Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Cucurbita Pepo Seed Extract, Citric Acid.


Powyższy płyn to jeden z pierwszych kosmetyków, jakie nabyłam z firmy AA Eco. Oczywiście skład, jak najbardziej zielony:) 150 ml produktu otrzymujemy w plastikowej butelce, co ciekawe i zabawne, z pompką dozującą... Całość opakowana w zaklejony kartonik na miarę, dając nam pewność, że nikt przy kosmetyku nie manipulował.




Nie jestem pewna czy taka pompka jest trafnym pomysłem na aplikowanie, jakby nie było wody. Czasem mi chlupnęło poza płatek, jednak ogólnie użytkowanie wspominam w miarę wygodnie. Produkt wprost dedykowany do potrzeb mojej cery: wrażliwej, suchej i wiekowej. O delikatnym, ledwie wyczuwalnym zapachu. Średnio na zmycie makijażu zużywałam 4 do 6 płatków. Z twarzą nie było najmniejszych kłopotów, jednak przy demakijażu oczu na pierwszy plan wysuwała się wysoka delikatność płynu. I nie ukrywam, że trzeba nieco się natrudzić, by efekt był zadowalający. Przy czym, co dla mnie istotne, w najmniejszym stopniu nie podrażnia oczu. Odniosłam wrażenie, że pozostawia skórę lekko nawilżoną, nie napiętą i odświeżoną. Przyznaję, że mimo niejakich problemów ze zmywaniem oczu, stosowałam go z przyjemnością i jest spore prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś się spotkamy... Swój zakupiłam będąc w Pl w Sephorze, jednak widzę, że jest dostępny w aptekach internetowych.

Cena: 38zł


Znacie tego micela? Jakie naturalne byście mi polecili? Jestem chętna na płyn z Phenome - akurat, jak miałam okazję zamówić, był niedostępny:( Teraz, jak mniemam będę miała możliwość dopiero w kwietniu...

Ach i tak jeszcze cichuteńko Wam zdradzę, że dotarły do mnie zachwycające mikołajkowe paczuszki. Jedna - z akcji Mikołajki z Hexx, kolejna - moje mikołajki z Tonią:) Jestem w wniebowzięta i wkrótce Wam się pochwalę, co mnie tak urzeka...


Tymczasem serdecznie pozdrawiam!

niedziela, 10 listopada 2013

Tonik do twarzy Orientana - trudne początki

Cześć:)

Niedawno Orientana przekazała w moje łapki produkty do testów. I tutaj ogromny plus dla marki, która "odważyła się" wydać kilka groszy więcej i przesłać je bez zbędnych ceregieli do Anglii. Widać można, wystarczy tylko chcieć:) Jednocześnie, podziękowanie należy się Pani Małgorzacie, z portalu Uroda i Zdrowie, dzięki której akcja zakończyła się powodzeniem:)
A co do samej marki, jak zapewne wiecie, Orientana to wyłącznie kosmetyki naturalne z roślin azjatyckich. I to krótkie zdanie świetnie charakteryzuje firmę. Ludzie Orientany, podobnie do mnie, wierzą, że piękny i zdrowy wygląd najlepiej wspiera natura - a po więcej informacji zapraszam tutaj.
Zatem, tematem przewodnim dzisiejszej notki jest Tonik do twarzy Róża Japońska i Pandan. Trochę żałuję, że skusiłam się akurat na ten tonik, ale o tym poniżej...





Producent:
Delikatny, naturalny tonik bez alkoholu do pielęgnacji skóry twarzy, szyi i dekoltu - do cery suchej i normalnej. Odnawia skórę po oczyszczeniu, ponieważ myjąc twarz naruszamy warstwę ochronną skóry. Przywraca naturalne pH skóry, dzięki temu skóra jest chroniona przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Łagodzi podrażnienia, nawilża i działa odżywczo gdyż zawiera ekstrakty roślinne dopasowane do rodzaju cery. Chroni skórę w gorące dni, w pomieszczeniach klimatyzowanych, w pomieszczeniach ogrzewanych centralnym ogrzewaniem. Duża dawka substancji nawilżających i odżywczych za jednym naciśnięciem atomizera.
Sposób użycia: spryskać twarz, szyję i dekolt unikając okolic oczu lub nawilżyć wacik i wklepać w skórę. Stosować rano i wieczorem oraz w razie potrzeby odświeżenia i nawilżenia cery.

Skład:
Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z aloesu), Rosa Damascena Flower Extract (elstrakt z płatków róży), Pandanus Tectorius Fruit Extract (ekstrakt z owocu pandana), Sodium Benzoate (benzoesan sodu pozyskiwany z jagód), Potassium Sorbate (sorbinian potasu pozyskiwany z jagód)

źródło: http://www.orientana.pl/


Nie wiem, jak u Was, ale ja się lubuję w tonikach. Rano i wieczorem przecieram twarz, z lekka ją odświeżając i wyrównując ph.
W tym wypadku w zgrabnej i wygodnej plastikowej butelce, mamy do czynienia ze 100 ml bezbarwnego płynu. Praktyczny atomizer (i solidny) pozwala na sprawną aplikację produktu na płatek, czy też bezpośrednio na twarz - co czynię zdecydowanie rzadziej.
Niewątpliwą zaletą produktu jest brak alkoholu w składzie. Wszystkie toniki Orientany są go pozbawione, zatem jeśli podobnie do mnie, unikacie procentów, to firma wychodzi nam na przeciw. A ostanio ciężko było mi takowy tonik znaleźć, jako, że alkohol to naturalny konserwant...
Zapach - nie ukrywam, tu mam problem, ale to moja ogólna awersja to aromatu róży w kosmetykach. Choć szczerze mówiąc, róża nie jest tu wyczuwalna jakoś drastycznie. Bardziej przebija kadzidłowy zapach, co mi znacznie mniej odpowiada. Jednak każdy nos reaguje inaczej, mój  jest średnio szczęśliwy,  ale przyznam, że ostatnio nawet się przyzwyczaił i nieco polubił z zapachem;) Dlatego właśnie pomyślałam, że mogłam wybrać trawę cytrynową i imbir na przykład. Jednak sugerowałam się przeznaczeniem, bo mój delikwent, jest specjalnie dedykowany sucharkom...
Pierwsze nasze dwa spotkania, nie były zbyt udane... Po zmyciu maseczki, stonizowałam twarz specyfikiem i moim oczom ukazały się czerwone plamki:( Na drugi dzień, z  rana, podobnie, choć w mniejszym natężeniu. Pomyślałam sobie, że mimo iż skład jest cudownie krótki i zielony, coś mnie uczula. Może tajemniczo brzmiący pandan? Załamka... jednak przy kolejnej, ostrożnej aplikacji, problem znikł, do czasu ponownego użycia maseczki z Michaela Toda. Zatem winowajcą okazała się silnie działająca maska, bądź też jakiś jej składnik, który w reakcji z tonikiem dawał tak smutny efekt...
Tak czy siak, nie mam już owych rewelacji, nawet po stosowaniu w/w maseczki, co  mnie ogromnie cieszy:) Produkt robi, to co do niego należy, a zapach, jest sprawą indywidualną. Wreszcie lubię sięgać po ten tonik, jednak ze względu na zapach więcej się nie spotkamy;)
Oferta Orientany to cztery toniki, przeznaczone do różnych typów cery, które znajdziecie tutaj:


http://www.orientana.pl/category/toniki-do-twarzy



Cena: 26 zł

Ciekawi mnie, jak u Was jest z tonikami? Lubicie je stosować? Po jakie najczęściej sięgacie? Piszcie proszę, zanim ciekawość mnie połknie w całości;)

Pozdrawiam!


dostępne także na: Przepis na Kobietę

środa, 6 listopada 2013

Podsumowanie akcji z Maliną. Październik - miesiącem maseczek

Witajcie:)

Minął wspaniały okres intensywnej pielęgnacji twarzy. Bardzo się cieszę, że miałam możliwość wzięcia udziału w akcji Maliny.



Poznałam wiele świetnych produktów. A co ważniejsze, poprzez "obowiązek" cotygodniowych recenzji maseczek, przywykłam do regularnego ich stosowania. Jest to dla mnie ważne, zwłaszcza po lecie, w jesienno-zimowym czasie. Zatem w październiku, miałam przyjemność zapoznać się i Was z kilkoma produktami, czy się sprawdziły? - Zapraszam do poczytania:






3. Rewitalizująca maseczka do twarzy z dziką różą - Lavera



4. Maseczka Pearl and Silk Michael Todd True Organic



5. Maseczeka The Sacred Truth - Lush 
 


Ciekawa jestem, czy z pośród powyższych propozycji, udało się Wam coś dla siebie wybrać? Jak Wam się podobała akcja Maliny? Lubicie takie akcje?

Niecierpliwie oczekuję Waszych odpowiedzi:)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 4 listopada 2013

Październikowe denko

Hejka:)

Prawie niemożliwe (a jednak!), że październik już za nami. I nadszedł czas na prezentację zużyć minionego miesiąca. Denko średniej wielkości, moim zdaniem, mam przeyjemność Wam dziś przedstawić. Bez większych ceregieli:

  • kolor zielony - produkt godny uwagi...
  • kolor pomarańczowy - mam mieszane uczucia...
  • kolor czerwony - temu produktowi mówię "nie".




  1.  Woda toaletowa Lancome Hypnose - mam pewne obawy, iż mimo przejścia na naturę, do tej wody mogę wracać:) Uwielbiam ten aromat kwiatów, przechodzący w elegancki, stonowany zapach:).
  2. Tonik do twarzy Made in Home (przepis z ZSK) - naprawdę godny uwagi produkt, świetnie odświeża twarz, nie podrażnia oczu. Na pewno znowu zrobię:)
  3. Antycellulitowy peeling do ciała Alverde - zapach intensywny, ale przyjemny, jednak dla mnie nieco za delikatny, wolę mocniejsze zdzieraki. Raczej do siebie nie wrócimy - więcej - klik.
  4. Mydło dr. Bronner - zapewne w pełni  naturalne, jednak zapach odrzuca na kilometr, kojarzy mi się z jakimiś komunistycznymi płynami. A ja lubię, kiedy myjąc ręce otula mnie przyjazny aromat.
  5. Żel do kąpieli Lavera - jak już przetestuję wszystko co chcę, możemy do siebie powrócimy, ale tylko latem. Więcej znajdziecie tutaj.
  6. Odżywka do włosów Pat&Rub - ta mała próbka, nawet mnie zainteresowała. Efekt przyjemny. Być może nabędę...
  7. Szampon do włosów Pat&Rub - tu już nieco gorzej, ale też nie chciałabym skreślać produktu po użyciu jednej próbki. Także nie wiem. Jeśli kiedyś wpadnie mi w łapki, chętnie przetestuję.
  8. Maska regenerująca Pat&Rub - mimo widocznych zachwytów na Waszych blogach, jestem na nie. Po użyciu całego opakowania, miałam wrażenie, że me włosy znalazły się w gorszym stanie. Ratowałam je olejami, które jak widzę, wielbią ponad wszystko. Nie kupię ponownie.
  9. Płyn do płukania jamy ustnej - nie zachwycił mnie, a wręcz miałam cofki, płucząc nim usta. Temu panu podziękujemy.
  10. Dezodorant w sprayu Alterra - bardzo miłe zaskoczenie. Przyjemny, choć intensywny z początku zapach i radzi sobie. Jednak poległ w sytuacji stresowej. Ale za to go nie skreślam, bo takowych mam niewiele. Plus "zawrotna" cena - na pewno jeszcze się kiedyś spotkamy.
  11. Żel morelowy do kąpieli Alterra - niestety wszystkie zapachy żeli Alterry mnie nie kręcą, a lubię mieć przyjemność mycia. Są bardzo sztuczne i nie zamierzam do nich wracać.
  12. Maseczka Luvos - okrycie tego roku, jak dla mnie. Jest świetna i z przyjemnością do niej wrócę, jak i do innych produktów marki Luvos. Tutaj więcej informacji o maseczce.
  13. Kula kąpielowa Organique - moja miłość. Są fantastyczne. Piękny, długotrwały zapach. Uwielbiam. Będę nabywać przy każdej nadarzającej się okazji:)
  14. Sól kokosowa do kąpieli Lavera - to również dobry wybór i sądzę, że mimo dalszych poszukiwań, jeszcze do siebie wrócimy. Nie wszystkie zapachy mnie porwały, o czym tutaj możecie poczytać.
  15. Maseczka do twarzy Lavera - nie ma na zdjęciu, bo gdzieś się zapodziała zużyta saszetka, ale miło się z nią współpracowało. Następnym razem jednak, nie wybiorę różanej, ale z radością każdą inną:) Zapraszam na recenzję - klik.

Nie ukrywam, że październik, był miesiącem wielu nowości. Niektóre na stałe zagoszczą w mojej kosmetyczce, do niektórych wrócę. Ale są też takie, na które więcej nie spojrzę nawet;)

A jak Wasze zużycia kochani? Opublikuję notkę i lecę wyczytywać, jak Wam poszło w październiku:)

Pozdrawiam!

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *