środa, 17 grudnia 2014

Niekosmetyczny bilans minionego roku

Witajcie,

Nie pomyliłam czasów w tytule, po prostu dla mnie ten rok jest skończony. I niech jak najszybciej zniknie z kalendarza.
Jeśli ktoś oczekuje sympatycznego wpisu, niestety nie tym razem. Twardo i na zimno. Ku zebraniu w całość, zdystansowaniu, wyjaśnieniu kwestii nieobecności, wreszcie przyhamowaniu publikacji notek... etc..






Nie by zaraz z dniem 01 stycznia 2014 zaczęło się beznadziejnie. Raczej "im dalej w las, tym więcej drzew". Choć pierwsze miesiące tego roku uświadomiły mi, że:

  • mój sklep digital scrapbookingowy ginie marnie w otchłani Internetu, ale dla równowagi pojawił się pomysł otwarcia sklepu z kosmetykami naturalnymi,

Kolejne miesiące nie były złe:

  • wizyta w kraju,
  • Kosmetyczna Wyspa, która zdaje się być moim małym sukcesem - choć teraz to sama nie wiem... jednak to tutaj poznałam wspaniałe osoby, których nie spodziewałam się już w życiu, nowe, ciekawe współprace...

I nadal mijały stosunkowo spokojnie, aż do czerwca...

  • kiedy kobieta zdecydowanie wynurzyła się mężowi autem "z krzaków" rosnących przed wyjazdem z jej domu i zasłaniających obu cały widok, stanowiąc przeszkodę na jego ścieżce rowerowej. Gwałtowne hamowanie poskutkowało efektownym lotem z lądowaniem na lewej ręce - skutek: złamany nadgarstek,
  • operacja - na szczęście się powiodła, ale rezultaty zajścia mąż odczuwa do dziś,
  • konsekwencje finansowe, bo w UK, jak jesteś na zwolnieniu otrzymujesz ok. £100 z urzędu, a nie 80% pensji (głownie dotyczy firm prywatnych)  - siłą rzeczy skutki do dziś,
  • wreszcie fantastyczna i kolorowa walka - dosłownie, z firmą, która ma pozyskać odszkodowanie dla męża... Jestem pełna podziwu dla osób, które swoją pracę "odpierdalają" po prostu. Nierzetelność, opieszałość, wreszcie moim zdaniem zwykła ludzka nieżyczliwość, złośliwość, czy chamstwo - już sama nie wiem, jak to określić... W szczegóły nie będę się wdawać, ale od lipca kosztuje mnie to masę nerwów, nie skutkują prośby, groźby - a są Instytucją, która z założenia ma pomagać i oczywiście odpłatnie... lol

Mijają lipiec, koniec sierpnia...

  • kolejna wizyta w Pl, która miała być wspólnym wypoczynkiem, ale to jeszcze był czas rehabilitacji męża po wypadku i operacji, więc został w domu...


Jako, że wakacje mieliśmy żadne, postanowiłam zorganizować nam choć kilka dni wypoczynku. I szczerze to też nie przyszło, jak pstryknięcie różdżki wróżki, tylko po prostu się wystarałam. Uznałam, że mężowi się także należy wypoczynek i dobrze zrobi nam wszystkim. A czas przed wyjazdem rozpoczęliśmy intensywne prace nad nowym sklepem...

  • praca nad sklepem,
  • 9 dni na Majorce,
  • po powrocie niesamowite przeżycie - przesyłka, przede wszystkim z milionem serc od 5 wspaniałych dziewczyn - klik,

Oczywiście udany wypoczynek dał nam potężnego kopa do dalszej pracy i nadzieję, że wszystko się szybko rozwiąże i ułoży. Ale po co w sumie?

  • zatem jedziemy dalej i przyjmujemy miażdżące, czarne wieści od przyjaciół i rodziny z Pl - nawet gdzieś wspominałam, że czuję się jak "w oku cyklonu"... jeszcze była moc nabrana na wczasach, która wkrótce po gwałtownym sprowadzeniu na ziemię, błyskawicznie z nas uchodziła...
  • w wyniku niesłowności  i nieterminowości rozstaliśmy się ze wspólniczką. Pozostając sami z beznadziejnym w sumie terminem otwarcia sklepu - bo już wiedzieliśmy, że się najnormalniej w świecie ze wszystkim nie wyrobimy...
  • zakończenie najważniejszych prac przy sklepie i niestety w niekompletnym przygotowaniu (czego nie cierpię - zresztą podobnie, jak robienia z gęby cholewy), otworzyliśmy sklep...
  • cieszyłam się, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu odczuwałam kolosalne przemęczenie, które nie było jak sądziłam wynikiem intensywności i kumulacji zadań - głównie związanych ze sklepem, a zapowiedzią powiększenia rodziny - i tu nastąpiła mega radość, która miała zrównoważyć całość...

Oczywiście ciągłe przejścia z Instytucją opisaną wyżej, mnóstwo kolejnych niesprzyjających okoliczności, w tym śmierć babci męża... niezmiennie nam towarzyszyły. Burza hormonów także robiła swoje i nie potrafiłam zapanować nad nastrojami i rozdrażnieniem... Ale z naturą, chyba jeszcze nikt nie wygrał... Chciałam przeczekać i podzielić się dobrymi wieściami przed Świętami...

Jednak nasza Fasolka 14 grudnia 2014 (8 tc) odeszła, tak cichutko... a ja nie chcę być cicho - choć nie wiem czy to ma jakiś sens...
I tak właściwie nie mam ochoty wnikać, co dla kogo oznacza Fasolka, ja swoją już kochałam... obserwowałam Jej rozwój i już zastanawiałam się, jak będzie wyglądać...
Ale zostałam jakby sama, bezradna i kompletnie ogłupiała... I w sumie nie wiem co, nie wiem jaki krem jest, czy był moim ulubieńcem, nawet mi się nie chce tych kremów używać... Niepoważnej kobiecie z równie niepoważnej Instytucji mam ochotę wykrzyczeć, że jest strasznie głupia i nie ma za grosz empatii w sobie... tylko, że tak za bardzo to mi się z nikim nie chce gadać...
Ten Ich przysłowiowy paracetamol, na to nie pomaga i choć wiem, i od pół roku za Lipińskim powtarzam, że "jeszcze będzie przepięknie i jeszcze będzie normalnie", to na razie nie chce być...

Nie chcę już nic, ani dobrego ani złego... Byle to już się skończyło... Byle ten rok formalnie się jak najszybciej zakończył, bo mimo także miłych akcentów i przeżyć jest najgorszym w moim życiu...


3 komentarze :

  1. Bardzo współczuje:( oby kolejny rok był lepszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję. Oby następny rok był bardziej łaskawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, ogromnie Ci współczuję wszystkich tych nieprzyjemności. Szczególnie bolesna była dla Was utrata babci i Fasolki. Wierzę jednak, że za kilka miesięcy będziecie się jeszcze cieszyć i jeśli plakacy to wyłącznie ze szczęścia. Mocno trzymam kciuki za Wasz nadchodzący rok i gorąco kibicuję. Fajna z Ciebie kobietka, bądź radosna!

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie każde Twoje "dzień dobry", miłe słowo, opinia... wyrażone w komentarzu. Jeśli jednak, akurat jesteś zły, sfrustrowany i nie podoba Ci się moja czcionka;) - zachęcam na fitness - potem możemy spokojnie porozmawiać, nie obrażając przy tym nikogo:) Dziękuję!

Top Gaduły

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *