sobota, 11 stycznia 2014

Zużycia z grudnia - denko

Witajcie,

Tak, wiem, u Was już dawno denka zanotowane;) Ale mi nijak, ciągle nie szło, choć reklamówka wypełniona... Cieszę się, że zdążyłam przed 15 stycznia;) Do dna przyczynili się, w niejakiej mierze, moi chłopcy:) No to lecimy...

  • kolor zielony - produkt godny uwagi...
  • kolor pomarańczowy - mam mieszane uczucia... lub możliwe, że jeszcze nabędę...
  • kolor czerwony - temu produktowi mówię "nie", z różnych powodów, zatem zachęcam do czytania, bo może się okazać, że dla Was będzie "tak":)




  1. Rosyjski oklejek łopianowy - otrzymany od Toni, w ramach naszych Mikołajek - klik. Został zakupiony na Ukrainie, w aptece - także prosto ze źródła do mnie trafił;). Butelka jest z tych niepraktycznych, dlatego przelałam do oleju z atomizerem, który nadal używam. Kiedy pierwszy raz zapodałam bezpośrednio z opakowania, zeszła mi 1/3 pojemnika, a szkoda, bo produkt mi się spodobał. Stosuję na włosy i jestem zadowolona. Możliwe, że gdy zajedzie potrzeba, zaopatrzę się ponownie w owy olejek, acz zapewne, już nie ten konkretny...
  2. dr.organic olejek z drzewa herbacianego - oboje z mężem, bardzo sobie cenimy. Świetnie sprawdza się miejscowo na wypryski. Mamy już kolejny, acz nie dr.organic, bo jak wiecie producentów owego olejku, można na rynku znaleźć wielu. Jednak to produkt, który zamieszkał u nas na stałe.
  3. Olejek do włosów John Frieda - używałam na końcówki włosów. Sprawdzał się w swej roli, jak wiele innych produktów firmy i mogę Wam polecić. Sama do niego nie wrócę, bo pokochałam arganowy.
  4. Odżywka do włosów Korres - nie będę się rozpisywać, jestem jak najbardziej na tak i poszukuję, a tutaj poczytacie więcej - klik.
  5. Mydło do rąk Alverde - samo w sobie mydełko sympatyczne. Przyjemny zapach i robił to, co do niego należało. Jednak podobnie, jak w przypadku Lavery, opakowanie za miękkie i trzeba było regularnie odciskać powietrze - jeśli nie znajdę wśród natury ideału, możliwe, że do niego wrócę.
  6. Próbka balsamu Pat&Rub - przyjemniaczek, lubię tę serię zapachową, być może kiedyś sobie sprawię.
  7. Szampon do włosów Savonnerie - raczej się więcej nie spotkamy. Nie przepadam za szamponami, które stępiają mi włosy i powodują ich trzeszczenie;)
  8. Maseczka do twarzy The Sacred Truth Lush - fantastyczny produkt. W miarę możliwości, zachęcam do wypróbowania. Więcej informacji znajdziecie w recenzji - klik.
  9. Tonik do twarzy Róża Japońska i Pandan - nie moja linia zapachowa, ale ogólnie bardzo polecam. Do tego konkretnego nie wrócę, choć może kiedyś skuszę się na inny, gdyż to jeden z niewielu toników naturalnych nie zawierający alkoholu. Zapraszam do przeczytania recenzji - klik.
  10. Pasta do zębów Himalaya - nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to nadal nie to;)
  11. Krem do twarzy dla dzieci z masłem shea Lavera - bardzo dobry i godny uwagi. Chociaż używaliśmy go na całe ciało - skoro coś jest do twarzy, może być i do ciała. Zwłaszcza, że syn ma tendencje to chropowatej skóry, na ramionach i udkach...
  12. Balsam do ciała z migdałem Dr. Hauschka - z produktu byłam bardzo zadowolona. Nie przemawia do mnie opakowanie i stosunek ceny do wydajności, dlatego nie wiem. Być może, jak się nadarzy dobra okazja - zakupię. Tutaj znajdziecie więcej - klik.
  13. Old Spice - dezodorant w sztyfcie - ulubieniec mojego męża. Ceni go za zapach wydajność i komfort użytkowania - zatem za wszystko.
  14. Ikarov Anti age Olejek do cery suchej - daje przyzwoity efekt. Buteleczka według mnie, kompletnie nie nadaje się do bezpośredniej aplikacji - przelałam do butelki z pipetką po serum Akina i to wiele zmieniło:) Jednak zmęczył mnie zapach, w której dominowała nuta róży, zatem dolałam do oleju do włosów:)
  15. Scrub z soli z Morza Martwego i oliwy z oliwek Organix Cosmetix - bardzo dobry zdzierak, o nienachalnym zapachu. Nie pozostawia tłustego filmu na ciele. Ale ja się rozkochałam w cukrowych:)
  16. Dezodorant w sprayu Alverde - małż zadowolony. Świeży zapach, jedyny zarzut to wydajność. Zużył w mig.
  17. Korektor Anne Marie Borlind - ogólnie nie zły, ale myślę, że drugie opakowanie, pozwoli mi ostatecznie wyrobić sobie opinię - recenzja - klik.
  18. Dwa opakowania po solach Alverde, których szczęśliwą posiadaczką zostałam dzięki Toni. Jedna o zapachu wanilii z pomarańczą, druga: makadamia-masło shea. Pachną przecudnie, acz zapach szybciutko się ulatnia...

To byłoby na tyle dennej notki;) Napiszcie, proszę cóż też znacie, jak używacie - np. w przypadku olejku łopianowego... A może na coś ostrzycie pazurki z powyższych?

pozdrawiam

Top Gaduły

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *