Witajcie,
Przyznam szczerze, że mimo, iż sporo kosmetyków "produkowałam" samodzielnie, niewiele mi się udało Wam pokazać. Zaledwie jedno masło, które znajdziecie tutaj. A wytworzyłam wiele więcej, bo i krem, peelingi do ust, do ciała, tonik... Cieszę się, że jeszcze w tym roku pokażę Wam produkt, niezwykle prosty, do samodzielnego przygotowania w domu. Jest to płyn micelarny z zieloną herbatą Made in Home.
Skład:
- delikatny surfaktant Sodium Cocoyl Sarcosinate – 3 g
- hydrolat z zielonej herbaty – 40 g
- woda demineralizowana - w tym wypadku użyłam hydrolatu lipowego - 49 g
- proteiny zbożowe – 2 g
- polysorbate 20 – 3 g
- ekstrakt z szałwii muszkatołowej – 2 g
- konserwant – 1 g
Ten konkretny produkt, ukręciłam na bazie, tzw. "gotowca" z e-naturalne - klik. I jest to oczywiście najłatwiejszy, najprostszy i najszybszy sposób, na wykonanie micela w domu. Sama jestem początkująca i takie rozwiązanie polecam, osobom, które dopiero zaczynają przygodę z kręceniem kosmetyków. W zestawie otrzymałam także: butelkę z atomizerem, plastikową, jednorazową pipetkę, naklejkę i szpatułkę. Istotnym jest, że komplet nie zawiera wody demineralizowanej, czy hydrolatu. Do micela zastosowałam hydrolat lipowy, zamiast wody. Każdy, oczywiście może dowolnie i podług potrzeb własnej cery, dobrać odpowiednie komponenty płynu. Acz do tego potrzebna jest wiedza, której jeszcze niestety nie nabyłam;) Dlatego też, odsyłam do sklepu, jeśli chcecie zapoznać się z działaniem poszczególnych składników micela. Ze swojej strony kierowałam się nawilżającymi cechami zielonej herbaty i ekstraktu z szałwii muszkatołowej...
Wykonanie jest banalne. Do hydrolatu wlewamy wodę, następnie resztę składników i dokładnie mieszamy - gotowe:) W tym wypadku, otrzymamy 100 ml płynu...
Plastikowa butelka, dołączona do zestawu, nie należy do najtrwalszych. Praktycznie od razu pękła nasadka, a naklejka brzydko się ściera podczas użytkowania. Dla równowagi, jest dobry spryskiwacz, ale moje pojęcie estetyki, zostało delikatnie zachwiane;) Kolejny raz, jeśli takowy będzie, wykorzystam swoje butelki, a zwłaszcza tę po toniku z Orientany - poręczna, dobry atomizer, trwała - to mi wystarczy:)
A przechodząc wreszcie do sedna sprawy, płyn micelarny Made in Home z e-naturalne, jest delikatny, nie podrażnia. Bardzo dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy, jak i oczu. Właściwie, micele używam głównie do zmycia oczu, bo zauważyłam, że twarz i tak, po jego użyciu, wymaga normalnego umycia mydłem, czy żelem lub balsamem. Nie wiem, jak poradzi sobie z wodoodpornymi mazidłami, mnie wystarcza to co robi teraz:) Faktycznie, jak możecie zauważyć na zdjęciach, ma kolor słabej herbaty, a zapach... hm... z tym mam lekki kłopot, bo aromaty samodzielnie kręconych kosmetyków są specyficzne, inne od drogeryjnych, nawet tych naturalnych. Aczkolwiek, nie jest nieprzyjemny;) Teraz pomyślałam, że można dodać kilka kropli ulubionego olejku eterycznego, jednak nie wiem czy się sprawdzi przy oczach, czy ich nie podrażni, nie uczuli...
Podsumowując, micele, to zaraz po tonikach, jedne z prostszych kosmetyków do samodzielnej "produkcji". Niewątpliwą zaletą, jest możliwość indywidualnego doboru potrzebnych naszej skórze składników. Wiemy, co na siebie nakładamy. Ten micel już mi się kończy i bardzo mnie to cieszy, bo w kolejce przytupuje już phenomek;)
Cena: gotowy zestaw 16.90 zł
Mieliście micela "samoróbkę"? Ciekawi mnie także, co sądzicie o kosmetykach Made in Home?
pozdrawiam