Witajcie,
Wiem, że często to powtarzam, ale czas po prostu pędzi. Trudno za nim gonić, fajnie gdyby udało mi się płynąć równomiernie z nim;) Wiele postów denkowych już czytałam, teraz zapraszam do lektury mych zużyć. Dziś mamy oczko...
Legenda:
- kolor zielony - produkt godny uwagi, chętnie do niego wrócę...,
- kolor pomarańczowy - mam mieszane uczucia... lub możliwe, że jeszcze nabędę...,
- kolor czerwony - temu produktowi mówię "nie", z różnych powodów, zatem zachęcam do czytania, bo może się okazać, że dla Was będzie "tak":)...
- Hydrolizat jedwabiu - nabytek z ZSK, który z przyjemnością dodawałam nawet do serów do twarzy, choć zakupiłam głównie do serów do włosów. Chciałabym, aby produkt na stałe zamieszkał w mej kosmetyczce.
- Kwas mlekowy - także bardzo się polubiliśmy. Często dodawałam do płynów do higieny intymnej, a ostatnio przygotowałam z nim serum, które opiszę, jeśli tylko macie ochotę.
- Szampon z olejem arganowym do włosów farbowanych Alverde - nie zrobił na mnie wrażenia. Zdecydowanie faworytem wśród szamponów Alverde jest dla mnie ten z morelą i cytryną.
- Odżywka do włosów farbowanych Alverde - także nie warta powrotu, nie by była zła, jednak nie na tyle dobra bym tęskniła.
- Tonik Home Made - te zawsze z przyjemnością będę przygotowaywać. Ich podstawową zaletą jest to, że dodajemy komponenty, takie, jakich oczekujemy efektów. Gorąco polecam! To bodaj najprostszy kosmetyk do przygotowania w domu.
- Płyn do Kąpieli "Przed Snem" dla Dzieci Mama&Baby Organics - nie będę się zabijać, ale jeśli wpadnie mi w łapki, chętnie je po niego wyciągnę. Szerzej o nim pisałam tutaj - klik.
- Peeling do ciała Wellnes&Beauty - mimo, że solny, bardzo mi się podobał. Przyznaję, że to miłe zaskoczenie. Przyjemny aromat towarzyszył konkretnemu zdzieraniu:).
- Macerat z zielonej herbaty - został wylany, gdyż przekroczył datę ważności.
- Balsam do ust Michael Todd - niestety nie moja bajka. Choć kolor bardzo ładny, efekt chłodzenia na ustach skutecznie mnie powstrzymał od użytkowania. Nie podobało mi się to i nie wrócę do produktu. Zresztą nawet go do końca nie zużyłam. Przekroczył ważność i nabrał wstrętnego zapachu.
- D pantenol - to także jeden z półproduktów, które mają być zawsze pod mą ręką. Fantastyczny dodatek do samoróbek, czy gotowych kosmetyków.
- Próbka kremu Pai Skin - nie zrobiła na mnie większego wrażenia, zatem nie ciągnie mnie do pełnowymiarowego opakowania.
- Próbka kremu liftingującego Femi - na kremy Femi mam zawsze ochotę. Także tutaj odczuuwałam niezwykły komfort po aplikacji. Chętnie bym sięgnęła po pełnowymiarowe opakowanie. Próbka starczyła mi na ponad 2 tygodnie stosowania:).
- Maseczka Oatifix Lush - uwielbiam świeże maseczki z Lusha i z przyjemnością po nie sięgam. Czas na własną zbliżoną kompozycję:). O masce rozpisywałam się tutaj - klik.
- Krem Laura na dzień z Femi - jeden z lepszych kremów, jakie miałam okazję testować. Warto! Zapraszam na recenzję - klik.
- Płyn micelarny Caudalie - poznałam dzięki Czarnej Ines (dziękuję kochana) i oczywiście rozkochał mnie w sobie od pierwszego przyłożenia wacika;). Mam już drugą flaszkę i prawdopodobnie będą kolejne. O micelu pisałam oczywiście - klik.
- Olej z pestek moreli Manufaktura Kosmetyczna - zużyłam go głównie do włosów i śmiem twierdzić, że zdecydowanie lepiej na nie wpływa niż olej arganowy - ku mojemu całkiem miłemu zaskoczeniu:). Zdecydowanie wrócę i z przyjemnością szerzej się o nim wypowiem.
- Mydło do rąk Le Petit - nabytek z TKMaxxa (bosze, jak dawno w nim nie byłam - koniecznie chcę się wkrótce wybrać:P), który niespecjalnie mi przypadł do gustu. Być może dlatego, że konsystencja mydła sprawiała wrażenie lepkiej mazi...
- Żel do twarzy SoBio Etic - to także produkt, do którego nie wrócę. Wspominałam o nim co nieco - klik. A poszukiwania ulubionego żelu w toku:).
- Odżywka do włosów Sukin - odżywcza - tak zdecydowanie bardziej mi odpowiada niż proteinowa z marki, o której tutaj pisałam - klik. W szczególności mam na myśli zapach i zdaje mi się, że mniej obciąża me włosy.
- Kula Organique - jeśli mnie już ciutek znacie, to wiecie :P - klik.
- Krem na noc A'kin - tak, to także jeden z lepszych kremów, z którymi miałam przyjemność. Pozostawia na twarzy cudowny aksamitny woal. Więcej znajdziecie w tym poście - klik - zapraszam:).
Jakoś całkiem zielono w powyższym zestawieniu:P. A koszyk już wypełniam kolejnymi opakowaniami...
Znacie cośkolwiek z mych zużyć?
Jestem też ciekawa, jak Wam idzie denkowanie kosmetyków?
***
***
Skusiłam się też wczoraj na udział w zabawie. Jeśli podobają Wam się moje usta wystrojone w Bitten Pink od Lily Lolo - o którym pisałam tutaj - klik, to pięknie proszę o Wasze głosy...
http://thebodyshopclub.pl/konkurs-kuszace-usta
Należy wejść w Galerię - ogromnie dziękuję za każdy głos i Wasz czas :). A może także dołączycie do zabawy?
pozdrawiam
Gratuluję sporego i ciekawego denka :-)
OdpowiedzUsuńZ twojej gromadki znam jedynie tą odżywkę do włosów Alverde - mam dokładnie takie same odczucia wobec niej, jak ty ;-)