Witajcie,
Niedawno wspominałam Wam, że robiłam sobie SPA. I faktycznie nawet włosy, niezwykle potraktowałam i zaaplikowałam im coś nowego, coś o czym Wam dziś opowiem, zatem w roli głównej Oczyszczająca maseczka do skóry głowy i włosów HomeMade...
Potrzebne składniki, na ilość maseczki do włosów dłuższych, za ramiona - tak do połowy łopatek mniej więcej - podane wartości są przybliżone:
- glinka biała - 7 łyżeczek,
- szampon - 1.5 łyżeczki,
- olej kokosowy - 1.5 łyżeczki,
- olej jojoba - ok. 13 kropel,
- olejki eteryczne: grejpfrutowy, mięta pieprzowa, rumiankowy - po 3 krople każdego olejku,
- hydrolat - w moim wypadku lipowy - odpowiedniednia ilość do uzyskania nie za rzadkiej papki.
Pokusiłam się o przygotowanie INCI - prawda, że jest piękne?:P
Skład:
Kaolin Clay, Tilia Cordata Flower Water, Eco Shampoo, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Citrus Grandis Oil, Mentla Piperita Oil, Chamomile Blue Essential Oil
Począwszy od glinki, poprzez olej kokosowy, jojoba i olejki eteryczne, wszystko umieściłam w misce...
Delikatnie mieszałam, aż olej kokosowy całkowicie się rozpuścił, następnie po troszku dodawałam hydrolatu, do uzyskania takiej papki:
I rozpoczęłam nakładanie na skalp i włosy. Tylko o zgrozo, co tak tępo? Włosy się ciągną niebywale... Tak, oczywiście zapomniałam o wcześniejszym ich zwilżeniu:P - bardzo ważne, przed nałożeniem maseczki zwilżyć włosy, bo zupełnie inaczej się ją aplikuje.
Nałożyłam worek [wreszcie muszę sobie sprawić czepek na te oleje i maski, bo aż wstyd;)], na to ręcznik i siedziałam 30 minut. Po czym umyłam włosy i zastosowałam tradycyjną pielęgnację. Zazwyczaj myję włosy na noc i pozwalam samodzielnie wyschnąć, zatem rano były cudowne, przede wszystkim wspaniale się układają:). Pięknie błyszczą, zyskały dodatkową objętość i świeżość - innymi słowy, zagościła na nich wiosna:D Nie przypuszczałam, że me włosy, po czymkolwiek, mogą wyglądać i zachowywać się lepiej, jak po olejach:P
Do zrobienia maski i regularnego (od teraz) stosowania zachęciła mnie Naturalia, i u Niej doczytacie o właściwościach poszczególnych komponentów. Ze swej strony zastosowałam hydrolat lipowy i zamieniłam olejek lawendowy na rumiankowy, zatem króciutko:
- hydrolat lipowy: działa oczyszczająco, zmiękczająco i ochronnie na cerę wrażliwą. Polecany dla skóry skłonnej do alergii, atopowej. Dodaje włosom miękkości i puszystości...
- olejek rumiankowy: jest dobrym środkiem do codziennej pielęgnacji włosów i skóry. Olejek zamyka łuski włosów – są lśniące, jedwabiste w dotyku, dłużej zachowują wilgoć. Wcierany we włosy hamuje odczyny autoimmunologiczne w obrębie cebulek, powstrzymując wypadanie włosów. Szczególnie korzystnie wpływa na skórę suchą i wrażliwą - to o mnie;). Łagodzi zaczerwienienie, stany zapalne, podrażnienia, łuszczenie się...
źródło: http://www.zrobsobiekrem.pl/, http://ukrainashop.com/opis/3325907/olejek-rumiankowy-rumianek-oleum-chamomilla-recutita-100-naturalny-5-ml-aromatika.html
Podoba mi się, że dowolnie mogę komponować składniki i dobierać ilości, w celu ukierunkowania działania specyfiku na włosy. Wam także serdecznie polecam tę zabawę. Jest naturalnie prosta i nie da się za bardzo nic zepsuć... Jak nie macie akuratnie hydrolatu, można użyć wody i też będzie dobrze:).
Czy robiłyście już tego typu mazidła na włosy?
A może macie jakieś swoje, sprawdzone maski?
pozdrawiam
Aż się rozmarzyłam ;) musze też trochę pokombinować z moimi włosami. A chyba taki sposób jest dla nich najzdrowszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńzaskoczyła mnie skuteczność maski;) Naprawdę warto...
UsuńFajny przepis!
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem jednak tak leniwa, że nawet nie chce mi się dwóch kropel oleju dodać do maski.. a co mówić o ukręceniu maski właśnoręcznie ;)
Chyba dopiero jak stan skalpu mnie do tego zrobi to wróce do tego posta i wykorzystam przepis jak należy.
hehehe, to faktycznie Twój leniwiec nie źle teraz rządzi:P
UsuńŻe też chce się Tobie takie mikstury kręcić, Pati :)
OdpowiedzUsuńa wiesz jak to szybko idzie? Moment i masz wiosnę na głowie:P
UsuńSkoro polecasz, to chyba muszę spróbować :)
UsuńAnetko gorąco, to jest naprawdę genialne rozwiązanie i trzymasz tylko 30 minut, a nie jak oleje 3 godziny;) Zapomniałam dodać serduszko w tytule, bo naprawdę po pierwszym użyciu love:D
UsuńJa bym się bała że nie wyplączę tego później z włosów. :D Dobrze że Ci służy, masz talent. :)
OdpowiedzUsuńpóźniej włosy myjesz szamponem, samo się zmywa;)
UsuńDaisy, talenta to mam zapewne muzyczny - świetnie potrafię grać na nerwach:P
UsuńHa ja bgam od 42 AT świetnie mi idzie
UsuńProszę jaka fajna konsystencja wyszła! Super, ze się sprawdza!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
do samoróbek jeszcze nie dojrzałam, ale przypomniałaś mi, że warto maskę nałożyć w końcu ;)
OdpowiedzUsuńKochana, weź się podziel no! Tak mnie kusisz i kusisz, a ja nie umiem się bawić w takie rzeczy :) Tabletki nabyłam, już kilka dni biorę :D
OdpowiedzUsuńto świetnie, po ok. 3 tygodniach powinnaś widzieć jakieś efekty... wsiadaj w pociąg i na kawę - przy okazji zrobię Ci maskę:D
UsuńTy to juz Patrycja jestes obstukana w tych wszystkich składnikach cyk cyk i juz maskę ukręcila ;) a tak swoją droga to tez mi sie juz wiosna na głowie marzy ;)
OdpowiedzUsuńhehehe, nie zupełnie - podparłam się przepisem jednej z Was;) Mi to się już marzy wiosna za oknem :D
UsuńKochana podziwiam cię :-)
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak jestem zbyt leniwa na samodzielne robienie takich mazidełek ;-)
Dawno temu kręciłam maski z żółtka, miodu i olejku rycynowego...
Póki co samodzielnie kręcę sobie tylko maseczki z glinek i potwierdzam, że jest to niesamowity komfort kiedy możesz bez problemu dostosować taką maskę do aktualnych potrzeb Twojej skóry.
OdpowiedzUsuńnio, ta jest na glince:P
UsuńNie zaskoczę Cię moim komentarzem ;)
OdpowiedzUsuńZa leniwa jestem na takie zabawy, niestety.
Cieszę się, że maseczka się u Ciebie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny przepis:)
Usuńprzepis godny wypróbowania, choć moje włosiska nie lubię maseczek...;) paskudy:D
OdpowiedzUsuńNie wątpie ale mam lenia po wróce jak złapie na tchnienie
OdpowiedzUsuńHaha, brawo za INCI!:D Fajnie, że znalazłaś sposób na to, aby wypracować swoją własną maskę. O takich maskowych DIY jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńOj z moimi zdolnosciami to bym sobie prędzej krzywdę zrobiła..
OdpowiedzUsuńmam większość składników, a nigdy na włosach nie miałam glinki, ciekawa sprawa!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł! Muszę też spróbować, bo ostatnio niestety wróciło mi podrażnienie skalpu. A glinkę moja skóra głowy i włosy bardzo lubią.
OdpowiedzUsuńmoje zdaje się też:)
Usuńpodziwiam Cię za własnoręczne robienie kosmetyków :) glinka fajnie się sprawdza na włosach, miałam kiedyś szampon z Luvos z glinką i był super, muszę kupić go znowu, bo włosy lecą mi bardzo, a ten szampon mi pomógł...
OdpowiedzUsuńfajna maska ale ja musiałabym zrezygnować z kokosa. bo moje włosy nie lubią go.
OdpowiedzUsuńDawno nie robiłam domowego kosmetyku : ( ostatnio ograniczyłam się jedynie do laminowania włosów ( co zresztą polecam :) ). Muszę uzupełnić swoją szafkę w produkty i z chęcią wypróbuję takiej maski : )
OdpowiedzUsuńglinek jeszcze na włosy nie dawałam, musze spróbowac :)
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza, często robiłam sama jakieś maseczki. Teraz może brak czasu, a może trochę lenistwo i jakoś wybieram gotowe produkty. Chociaż Twoje cudo brzmi kusząco i rzeczywiście fajne jest to, że skład można na bieżąco dostosowywać do potrzeb.
OdpowiedzUsuńwygląda to cudnie- sama muszę sobie ukręcić takie cudo :)
OdpowiedzUsuńsuper, muszę się zebrać w sobie i zrobić sobie taką maskę :-)
OdpowiedzUsuńMoje włosy też już krzyczą na mnie, że tylko modeluję i modeluję ale nic więcej więc chyba też w końcu muszę im zrobić spa:):)
OdpowiedzUsuńMaseczka w sam raz dla mnie bo właśnie tego szukałam :)
OdpowiedzUsuńHmm, przydałoby się co jakiś czas zrobić taką maseczkę.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę samozaparcia i zdolności manualnych - gdybym wygospodarowała chwilę czasu na zrobienie takiego mazidła, to pewnie cała łazienka albo kuchnia byłaby zapaćkana ;P
OdpowiedzUsuńale kusi mnie zewsząd blogosfera tymi DIY-ami, pewnie zmięknę wreszcie ;P
Jeszcze nigdy nie robiłam własnoręcznie kosmetyków, a szkoda, bo wygląda, że to fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńWydaje się świetną sprawą, ale nie do końca przekonuje mnie glinka - próbowałam już kiedyś i nie chciała mi się wypłukać z włosów przez 3 mycia :(
OdpowiedzUsuńprzydało by mi sie takie spa po meczącym dniu
OdpowiedzUsuńoczyszczającej maski nigdy sama nie robiłam, moje to takie prostsze do 3 składników :P ale chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńmuszę ją kiedyś koniecznie wypóbowac !
OdpowiedzUsuńAle kusisz... kurczę, sama chętnie bym spróbowała takiej maseczki, bo jeszcze nie robiłam, ale olej kokosowy mi nie leży. Myślisz, że mogę go zastąpić np. masłem shea albo jojoba?
OdpowiedzUsuńmyślę, że śmiało:D
Usuńno to uzupełnię zapasy i ukręcę sobie taką maseczką, a co! ;p pozazdrościłam Ci :D
UsuńA mnie się podoba INCI , a najbardziej " Eco Shampoo" - wprost laboratoryjna precyzja :)) no cudne po prostu
OdpowiedzUsuńhehehe, no jakoś trzeba było nazwać;)
Usuńnie robiłam :/ ale ta mi się podoba, zrób mi taką :*
OdpowiedzUsuńwiesz, że dla Ciebie wszystko:D
Usuńwyszło super, podziwiam, podziwiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie mikstury :) Sama robię krem do twarzy :)
OdpowiedzUsuń